28 grudnia 2020

Mija rok...2020



...pod znakiem pandemii, a z nim pojawiają się różne podsumowania: polityczne, ekonomiczne, społeczne. 
I ja pokuszę się o małe resume ...dwóch lat (z haczykiem) mojego blogowania.

Kiedy powstawał w maju 2018 r.  nie było dokładnie sprecyzowanego pomysłu, planu i zasad. Królował żywioł. I kiedy na początku pojawiały się poetyckie wpisy, albo krótkie impresje podróżnicze (z założeniem, że szanuję czas swojego czytelnika), nie sądziłam, że formuła będzie tak szybko ewoluować. Do tematu "przyjemności" dorzuciłam temat "obowiązki"- a więc to, o czym powinniśmy pamiętać każdego dnia, by zachować wolność i niezależność- czyli artykuły związane z budżetem, nie tylko domowym.  Tą wiedzą mogłam podzielić się dzięki współpracy z jednym z programów partnerskich o charakterze finansowym.

 Do "obowiązków" wkrótce dołączyła "ekologia", którą kiedyś traktowałam priorytetowo, ale dziś (sądząc po ilości wpisów) trochę zaniedbałam. Mea culpa! A wszystko przez to, że w naszym społecznym życiu dzieje się tak wiele, taki ogrom- nieraz szokujących- spraw, że nie można  przejść obok  nich obojętnie, bez pozostawienia choćby kilkuzdaniowego komentarza.

Ten, kto zagląda tutaj od czasu do czasu, wie, jakie historyczne "namiętności" mną targają i dlaczego tak cenne dla mnie są tradycyjne wartości i prawość charakteru. Dlaczego nie akceptuję form przejściowych czy przetrwalnikowych, brudnych rąk i zgniłych kompromisów. I po co o tym piszę. A właściwie dla kogo. Dla Ciebie.  Co z tym zrobisz? Czytaj dalej...

Z tego całego CHAOSU myśli i namiętności wyłonił się BLOG jak LABIRYNT, w którym dla łatwości poruszania się musiały powstać ścieżki prowadzące do wyjścia. A przy wyjściu- nagroda za zabawę i trud błądzenia po historii, teorii, tezach i wartościach. Takie małe przekąski...o bardzo różnych smakach...  czasem  na słodko z nutką poezji,  czasem na kwaśno- z dodatkiem irytacji, a czasem z piołunem- dla chorych ludzkich pomysłów.  To, co z nimi potem zrobisz, zależy tylko od Ciebie. Być może przeżujesz i wyplujesz z niesmakiem, bo to nie Twoje danie. A być może przyswoisz w całości i będzie to energetyczny, wzmacniający kąsek dający siłę do szukania ścieżek we własnym labiryncie życia. 

Gdy opowiadam kolejną historię- zasłyszaną, przeżytą, zaobserwowaną lub znalezioną w mediach i kończę ją moim postscriptum, zastanawiam się, jakie przekazać Ci słowo. I staram się przede wszystkim, żeby słowo na tym blogu było zrozumiałe dla każdego. Nie podobają mi się artykuły w prasie, które o prostych sprawach mówią pseudonaukowym bełkotem. Mam wtedy wrażenie, że jest to próba dowartościowania się autora, który aż kwitnie z radości, bo takich słów używa (kiedyś obśmiewano prawniczy język, obiecywano w nim zmiany, ale na obietnicach się skończyło).

Nie podoba mi się obecna moda na nieznośne, niczym nieuzasadnione wtręty obcojęzyczne. W naszej historii  przerabialiśmy już to kilkakrotnie, ale widocznie nasz naród tak ma. Zachłystujemy się obco brzmiącą mową. Mam nadzieję, że tym razem na krótko. Nie mogę również zrozumieć intencji osób, które posługują się wulgaryzmami. I ostatnio szokiem poznawczym (nie tylko dla mnie) była kobieta używająca tak wulgarnego języka, że więdły najbardziej odporne uszy. W niczym nie przypominała upadłego anioła, raczej zwykłego menela. 

Lubię, gdy w tekstach pojawiają się neologizmy lub słowa użyte w innym, niż tradycyjny, kontekście, co daje nieraz niezamierzony, fantastyczny dla czytelnika efekt. Język jest żywym tworem, a rozwija się dzięki nam- użytkownikom. I dobrze. Dobrze, bo nie mówimy już 16- wieczną polszczyzną.

Co jeszcze? Nie był ten blog przykładem hiperpoprawności językowej. Człowiek nie cybermaszyna, popełnia błędy, błądzi, szuka rozwiązań. Tutaj też czasem braknie przecinka, albo spacja będzie nie tam, gdzie trzeba, albo trafi się literówka... tak to w życiu często bywa :).

Jednak najważniejsze w blogowaniu jest słowo i to, co ono wywołuje...czyli  EMOCJE.

Chciałabym, żeby Nowy Rok 2021, który nadchodzi wielkimi krokami (a dla mnie susami, bo wraz ze zmianą kartki w kalendarzu, wiele się zmieni w moim życiu) był dla wszystkich 

               ROKIEM DOBRYCH EMOCJI.                               W zdrowiu, rodzinie, polityce i finansach.

Zabrzmiało to trochę jak pożegnanie, ale mam nadzieję, że będzie to krótka przerwa w pisaniu bloga, nabranie dystansu, mobilizacja, pełne przegrupowanie i zdobycie kolejnego portu, do czego przygotowuję się już od dłuższego czasu. 

                           Czy się uda? 

                            A może tak?

Wam też życzę w nadchodzącym 2021 ROKU

   dobicia do swoich- choćby najdalszych- portów! 

               Ciągle żyjemy - więc a la sante! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz