27 maja 2020

Od pola do stołu.


 „Od pola do stołu” to krok w dobrym kierunku. Czego chce Komisja Europejska?

Komisja Europejska przyjęła strategię, w wyniku  której państwa członkowskie muszą ograniczyć stosowanie pestycydów o 50 proc., zmniejszyć zużycie nawozów o 20 proc., a także przeznaczyć 25 proc. gruntów rolnych pod rolnictwo ekologiczne. 
A wszystko to ma być zrealizowane do 2030.
 Czy to się uda?

Strategia ”Od pola do stołu"  ogłoszona została w trakcie rozprzestrzeniającej się pandemii.
Pandemia uświadomiła wszystkim, jak ważna jest odporność organizmu człowieka w zwalczaniu wszystkich zakażeń i że tej odporności nie można budować bez zrozumienia prostej prawdy: istnieje nierozerwalny związek między naszym zdrowiem a  ekosystemem (m.in. ilością pakowanej w ziemię i powietrze chemii),  jakością dostarczanego na stół pożywienia oraz konsumpcyjnymi nawykami, które sami sobie przez lata wypracowaliśmy (o konieczności ograniczenia spożycia mięsa pisałam  w "Karcie dań").
 Do tej pory ludzka populacja nie wykazywała się dostatecznym zrozumieniem tych zależności, a jeśli nawet pojawiały się gdzieś rozpaczliwe głosy błagające o wysłuchanie, to natychmiast zagłuszały je wrzaski lobbujących dla firm, różnej maści naukowców. Aż doczekaliśmy czasów, gdzie bezradność człowieka w starciu z naturą stała się wręcz żałosna.
 Aż doczekaliśmy czasów, w których  reakcja planety nie jest już tak łagodna. Matka Ziemia chłoszcze nas nie tylko chorobami, ale i anomaliami pogodowymi, które nie są już do opanowania. 
Gdy państwa na całym świecie liczą pandemiczne  straty w ludziach, dolarach i euro, nagle Komisja Europejska wyskakuje ze swoją nową strategią, budząc zdziwienie narodów, że nie jest to czas....
Ależ jest to czas ..... ostatni!!!

Czy ograniczenia wprowadzane metodą urzędniczą poskutkują dobrymi rolniczymi praktykami? 
Już słychać pomruki niezadowolonych przedstawicieli firm chemicznych, a i sami rolnicy, przyzwyczajeni do wyciskania z ziemi  coraz to większych plonów mówią, że "robal dopiero teraz będzie miał używanie". Może jednak jest sposób na robala?
Najwyższy czas opracować i zastosować alternatywne metody nawożenia i opryskiwania roślin, które pozwolą utrzymać dochody rolników na podobnym poziomie. Czas na rozwiązania znane w rolnictwie od dziesięcioleci, ponieważ preparaty biologiczne znane są z tego, że szkodniki, grzyby i chwasty nie mogą nabyć na nie odporności. 
Ja z ciekawości swojej wrodzonej przeczytałam o biologicznym środku zawierającym żywego kurszynka, który zwalcza omacnicę prosowiankę.                          Ciekawie zabrzmiało?
 Przyroda posiada nieprzebrane możliwości, a naszym obowiązkiem jest tylko z nią współpracować.
No chyba że podoba nam się mieć odporność cherlaka, który pierwsze co zrobi w sytuacji kolejnej epidemii, to zgłosi się do szczepienia. 
A lista obowiązkowych szczepień w Polsce jest dłuuuga.... chyba najdłuższa w Europie.
Jedyne co nam zostało- myślącemu społeczeństwu- to wywierać presję. Na decydentów i producentów. Na wszystkich "teoretyków", którzy uzurpują sobie prawo do decydowania o naszym zdrowiu i życiu.
Małe pocieszenie? ....w  Europie i za oceanem mają gorzej.



Ludzie mieszkający  w mieście mają nieraz mgliste pojęcie o tym, jak wygląda dokarmianie ziemi i roślin chemią. Dla nich właśnie przygotowałam krótki filmik, w którym reklamowany jest herbicyd  z grupy pestycydów do opryskiwania chwastów. Środek ten o nazwie Atlantis wyprodukowała niemiecka firma Bayer, która wsławiła się również tym, iż zakupiła amerykański chemiczny biznes MONSANTO.
Zwróćcie uwagę na to, jak doradca Bayer przekonuje rolników, iż w związku z brakiem mroźnej zimy konieczne jest stosowanie pestycydów w coraz większych ilościach.

Co pozostaje mi powiedzieć?
Chyba tylko - SMACZNEGO!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz