10 czerwca 2019

Walizka za oknem.

O ile wcześniej ignorowałeś maszt telefonii komórkowej, gdy stawiali go z dala od twojego domu, o tyle zapowiadana sieć 5G zaskoczy cię nadajnikami tuż za twoim oknem i w dodatku na co drugiej latarni.
 Tam, gdzie dla telefonii komórkowej wystarczała 1 stacja bazowa na jednym maszcie, to teraz dla sieci 5G będzie trzeba zainstalować 256 anten rozsianych równomiernie po całym terenie i wcale nie usuną tej  istniejącej wieży.
Nadajnik 5G może być zamontowany na latarni w ciągu zaledwie 4 godzin. Na przykład stacja bazowa Huawei 5G waży zaledwie 20 kg i jest wielkości walizki. Będziesz zaskoczony, gdy któregoś ranka taki nadajnik pojawi się tuż za twoim oknem, bez uprzedzenia, bez żadnej konsultacji, a jedynym skutkiem protestu może być śmiech instalatorów.
Och, niezupełnie odbyło się bez konsultacji. W ubiegłym roku Ministerstwo Cyfryzacji w ramach tzw. „Strategii 5G dla Polski” zorganizowało konsultacje, które przypominały raczej koncert życzeń firm telekomunikacyjnych.
Wzięło w nich udział 38 podmiotów, ale głównie firm upatrujących w 5G swój przyszły biznes. Część uwag to propozycje do przyszłej ustawy, by poluzować obowiązujący poziom normy bezpieczeństwa, by emitować silniejsze sygnały i zarazem zablokować ewentualne protesty mieszkańców.
Na przykład zamiast konsultacji lokalnych z mieszkańcami przewidziano „niwelowanie obaw związanych z planami wdrożenia sieci 5G”.
A planowane poluzowanie norm napromieniowania nazwano „harmonizacją”, że to niby mamy równać z normami do innych krajów, oczywiście do tych z gorszymi dla zdrowia normami.
Przy okazji konsultacji „przekonsultowano”  jeszcze, jakby tu  zakneblować wymagania obecnego prawa budowlanego, by nie trzeba było się mitrężyć ze wszystkimi procedurami pozwolenia na budowę i ewentualnymi protestami mieszkańców.


Ministerstwo Cyfryzacji usmażyło więc wiele pieczeni dla telekomunikacyjnego biznesu, ale  rzadko kto wspomniał o zagrożeniu dla zdrowia i środowiska.

Zresztą ministerialna strategia w ogóle nie prognozuje, co się może stać ze zdrowiem ludzi i środowiskiem napromieniowanym kilka razy więcej i to na dodatek z wyższymi częstotliwościami.
Rzadko kto zdaje sobie sprawę, jak istotna dla zdrowia jest częstotliwość fal elektromagnetycznych i ewentualny rezonans. Nie tak dawno dotarły do nas informacje o próbach 5G w Holandii, które spowodowały nagłą śmierć stada ptaków. Innym znów razem spłoszenie stada krów. Czyż nie jest to gigantyczny eksperyment na żywym społeczeństwie bez jego zgody? Przecież traktuje się nas, jak króliki doświadczalne! Przemysł telekomunikacyjny będzie mógł potem eksportować tę technologie z hasłem: „Testowane na Polakach”

Rząd planuje uruchomienie technologii 5G w 2020 roku w co najmniej jednym dużym mieście polskim. Prawdopodobnie w Łodzi, która dostanie „prezent” za darmo. A potem do 2025 roku zasięg ma być rozszerzony o wszystkie największe aglomeracje.
Co nas czeka, pokazano już podczas pierwszego testu przeprowadzonego w Gliwicach, gdzie nie poinformowano o tym wcześniej lokalnych władz. 
Nie wiadomo, po co nam 5G
Tak naprawdę nie wiadomo jeszcze, po co nam to 5G. W Strategii 5G „całkowicie pominięto stronę popytową”, zauważył ktoś w ministerialnych konsultacjach. 
Na razie więc wmawia się nam bardzo enigmatycznie, że 5G będzie niby miała praktyczne zastosowanie w przemyśle, przy samochodach autonomicznych, w lodówkach, pralkach, odkurzaczach, grach komputerowych i medycynie. Ale co konkretnie będzie robiła taka lodówka czy pralka, jak już się połączy z siecią 5G, tego nie wiadomo. Może Ministerstwo Cyfryzacji załatwi nam, że klapa od sedesu zamknie się sama, jak tylko inteligentnie rozpozna, że zapiąłeś rozporek? 

Co na to nauka?
Szokujące są te harce zwolenników mikrofalowego biznesu, gdyż właśnie polscy naukowcy jako jedni z pierwszych w świecie informowali o negatywnych skutkach promieniowania mikrofalowego. 
Już w latach 60 i późniejszych Pracownia Mikrofalowa Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie prowadziła potężne badania nad wpływem na zdrowie promieniowania mikrofalowego. Wykazywano wtedy wielokrotnie szkodliwość tego zakresu fal elektromagnetycznych. Opracowano nawet specjalne ubiory ochronne i stworzono pojęcie „choroby mikrofalowej”. Co ciekawe, już w tamtych badaniach zauważono, że w społeczeństwie jest pewien odsetek osób, cechujących się nadwrażliwością na to promieniowanie. Strategia 5G tej nadwrażliwości nie uwzględnia. Jest ślepa również na ostrzeżenia plejady naukowców z całego świata. 
W roku 2012 i potem w 2017 29 naukowców z 10 różnych krajów przeanalizowało 1800 badań na temat oddziaływania mikrofal na żywe organizmy i ogłosiło „Bioinititive Raport”.
Stwierdza on jednoznacznie szkodliwy wpływ promieniowania elektromagnetycznego nawet przy dużo mniejszym natężeniu niż dopuszczają obecnie normy. 
Rezolucja 1815 Rady Europy z 2011 mówi, że należy podjąć wszelkie stosowne środki, by zmniejszyć ekspozycję ludności na pola elektromagnetyczne, zwłaszcza na fale radiowe z telefonów komórkowych, a w szczególności ekspozycję dzieci i młodzieży.
W 2015 roku 230 naukowców z ponad 40 krajów w liście skierowanym do ONZ i WHO przestrzega przed wpływem mikrofal.
W 2017 r. w „5 G Appeal” ponad 180 naukowców i lekarzy ostrzegając przed szkodliwym działaniem fal 5G na zdrowie człowieka i przyrodę wzywa do wprowadzenia moratorium.
Warto też wiedzieć, że mikrofale używane są także jako broń - ostrzega wybitny specjalista z tej dziedziny Barrie Trower.
Przekazał on również prognozę, że z powodu napromieniowania tylko 1 na 8 dzieci będzie rodzić się zdrowe.
Po tych informacjach 17 krajów na świecie wstrzymało się od wdepnięcia w 5G. Rezygnuje m.in. tak zaawansowane technicznie państwo jak Izrael. Polska natomiast chce na wyścigi pierwsza skoczyć w ogień albo przynajmniej „być liderem”.
Oczywiście większość obywateli byłaby skłonna protestować, żeby nie mieć tego G za swoim oknem, ale skoro Rządowi łatwo poszło z przymusowymi szczepionkami, to równie łatwo zrobią nam przymusowy internet 5G. 
Żeby wprowadzić 5G trzeba poluzować normy bezpieczeństwa dla promieniowania elektromagnetycznego. Żeby to osiągnąć, Minister Cyfryzacji sprytnie wplótł poluzowanie w ustawę „o zmianie ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych”, gdzie ceduje to na Ministerstwo Zdrowia, które ma poluzować w drodze rozporządzenia. Więc posłowie teraz przegłosują tylko dumnie brzmiący akt „wspieranie telekomunikacji”, dając zapewne nieświadomie wolną rękę Ministrowi Zdrowia. Ten oczywiście „w porozumieniu” poluzuje normy tak, by dogodzić przemysłowi. 
Nadesłane obywatelskie protesty Ministerstwo bardzo grzecznie i elegancko zbyło. 

Do tej pory, dzięki pionierskiej pracy polskich naukowców, Polska mogła się szczycić jedną z najostrzejszych norm dla dopuszczalnego poziomu promieniowania elektromagnetycznego. Teraz te normy mogą przestać nas bronić. 
źródło : Arkadiusz Woźniak, Życie Kalisza

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz