Jest tak mały, że czasem niewidoczny. Rozpoznanie tego typka zajęło mi kilkanaście miesięcy. Obwiniałam o całe zło wszystko inne- kosmetyki, proszki do prania, warzywa, które kiedyś rosły przy drodze, owoce dokarmiane pestycydami, a tu okazało się nagle, że to właśnie on!
PYŁEK drzew liściastych.
Biada tym, którzy go zlekceważą. Agresywny potrafi być od stycznia do czerwca. I tak nie jest źle, cierpiący na inne alergie mają trudniej- męczą się cały rok. Z pomocą na szczęście przychodzi farmakologia lub odczulanie, które trwać może kilka lat. Lekarze mają pełne ręce roboty- na alergie cierpi już połowa Polaków, a prognozuje się że będzie ich jeszcze więcej. I nie ma nadziei na to, że z tą chorobą kiedykolwiek się uporamy...
Już widzę, jak w każdym mieszkaniu do przechowywania kołder, poduszek i ubrań zamiast szaf pojawiają się obowiązkowo... wielkie zamrażarki (roztocza nie lubią upałów i mrozów)
Dla mnie to świat oglądany przez wielkie okulary, które stanowić mają pierwszą zaporę dla alergenów, świat chyłkiem omijanych brzóz, leszczyn i olszyn- w płaszczyku, którego kieszenie wypchane są chusteczkami do nosa.
Mieszczuchy cierpią częściej. Nie mieli szans na codzienny kontakt z przyrodą, nabranie odporności i przygotowanie się do tej nierównej walki. To słabeusze z nadwątlonymi przez cywilizację siłami, którzy swoje dobre samo-poczucie świetnej kondycji potwierdzają na siłowniach i fitnesach. I ja biegnę do klubu. Ale to nie zmieni smutnej prawdy, że ludzie ludziom zgotowali ten los.
Zanieczyszczenie środowiska powoduje, że stajemy się bardziej podatni na działanie alergenów. Wystarczy że mamy osłabione tkanki w śluzówkach, skórze, nabłonku płuc czy jelit. Te miejsca szybko zostaną rozpoznane jako doskonała droga do inwazji. A przecież to dopiero jedna z wielu takich dróg.
Skóra i śluzówki stanowią dla alergenów barierę fizyczną. Mają też funkcję informacyjną- przekazują wyspecjalizowanej części układu odpornościowego wiadomość o rozpoznanym zagrożeniu. Wówczas układ immunologiczny decyduje o uaktywnieniu reakcji odpornościowej.
Jak przygotować się do walki z małym podstępnym draniem?
Możemy nie mieć psa czy kota. Możemy nie jeść orzeszków czy jabłek. Możemy nie kupować kremu, którego dobroczynne działanie objawiło się wysypką na całym dekolcie. Ale nie możemy nie oddychać. I nawet jeżeli nie mamy drzewa przed oknem, to pyłek i tak przewędruje z wiatrem kilkadziesiąt kilometrów po to, by nas dopaść. Zadanie dla niego nietrudne, bo jesteśmy pokoleniem słabeuszy.
Pisanie o lekach przeciwhistaminowych, kortykosteroidach i immunoterapii- czyli odczulaniu- to zadanie dla lekarzy. Ja tylko wspomnę, że długotrwałe stosowanie na własną rękę dostępnych w aptece kropli i sprayów do nosa (ostrożnie z tymi z reklamami !) doprowadzi do zaniku śluzówki, a to już dodatkowy problem.
Co Ci na pewno nie zaszkodzi, a pomóc może?
Spacery i wietrzenie mieszkania tylko rankiem lub wieczorem, noszenie dużych okularów, częstsze niż zwykle pranie odzieży, płukanie oczu, nosa i zatok roztworem soli fizjologicznej lub innym przeznaczonym do tego celu, praca nad wzmocnieniem odporności i utrzymywanie swojego organizmu w dobrostanie ( każdy ma swój na to sposób), segregacja śmieci i wymiana pieca (jeśli go mamy) na piec eko. Te ostatnia działania przysłużą się też innym alergikom :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz